Justin Timberlake - Cry Me A River
Właśnie stałam na dworcu, wiał wiatr, nie padało, ale Słońcem nie raziło. Byłam cholernie zła na rodziców, którzy wysyłali mnie do Bełchatowa, no bo, prawdę mówiąc, po co!? Wyganiali mnie z Bydgoszczy. Mojej, jak dotąd, pięknej Bydgoszczy. Nie rozumiałam ich zachowania i ostatnich decyzji.
Za czym tam mnie wysyłali? Wymówką była praca trenera przygotowania fizycznego. Skończyłam jakiś kurs, a w jednym z bełchatowskich klubów potrzebowali właśnie takiego "specjalisty".
Aczkolwiek domyślałam się innego powodu, i nie był nim mój wujek, bełchatowska szycha.
Podjechał pociąg relacji Szczecin - Kraków jadący przez Bydgoszcz i odtąd "mój" Bełchatów. Byłam tam już parę razy. Ostatnio podczas meblowania mojego nowego lokum. Dziwnie to brzmi, co nie?
Nigdy nie sądziłam, że wyprowadzę się z domu, a raczej Bydgoszczy, nim skończę 21 lat. Wiele mi nie zostało, zaledwie parę dni, ale cóż. Jedno jest pewne, swoje urodziny spędzę, w prawie że, obcym mieście, wśród obcych ludzi. Bomba! Już się nie mogę doczekać. Czujecie ten sarkazm?
Wsiadłam do pociągu. wybrałam chyba czwarty wagon. Znalazłam w miarę pusty przedział. Przywitałam chłopaka, który już w nim był. Torba wylądowała na stelażu bagażowym. Tylko jedna, bo reszta już była w mieszkaniu. Wyciągnęłam tablet i włączyłam internet.
Kolejne godziny miały być udręką. Och, przepraszam, nie "miały być" tylko "były". Serio. Gorsze niż Droga Krzyżowa, no dobra, lekko przesadziłam, ale blisko.
Chłopak siedzący ze mną w przedziale wyszedł po pół godziny z uśmiechem na twarzy i kartką w kieszeni, na której zapisany był mój numer i imię. Chyba nazywał się Michał, jeśli dobrze zapamiętałam. Miły, przystojny, ale nie w moim typie.
Po kilku godzinach wreszcie wysiadłam w Bełchatowie. Matko, dziwnie brzmi to "wreszcie", chociaż w tym momencie zadowoliłaby mnie wysiadka na koreańskiej granicy. Sama jestem w szoku.
Z PKP do mieszkania pojechałam autobusem miejskim. Weszłam do środka, rzuciłam torbę na kanapę i biegiem rzuciłam się do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Wszystkie problemy, stres i całe zło tego świata spłynęły po mnie jak po kaczce. Został tylko mój nowy świat.
Po wyjściu spod natrysku wytarłam się do sucha, ubrałam koszulkę na ramiączkach i szorty, a włosy wysuszyłam i splotłam w kłosa.
Usadowiłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Pierwszym programem jaki włączyłam był Polsat Sport. Czemu akurat ten? Uwielbiałam sport. Siatkówkę, piłkę ręczną i nożną. Kochałam Bydgoszcz, ale nigdy nie kibicowałam Delekcie. Nie wiedziałam dlaczego, ale nie ciągnęło mnie do niej. Wolałam Skrę, ZAKSĘ, tudzież Resovię. Miałam w Delekcie kumpla, Marcina. Marcina Walińskiego. Bilard, kino, śmiech, zabawa to mi się z nim kojarzyło od niepamiętnych czasów. Rozumiał mnie jak nikt inny. Nie potrzebowaliśmy słów by ze sobą rozmawiać. Wystarczył gest. Kiedyś, gdy udawał ze swoimi kumplami The Jackson 5 trenował te "kocie ruchy" bioderkiem pod moim okiem. Miałam niezły ubaw.
Gdy tak myślałam o tych wszystkich wspomnieniach ktoś zadzwonił do drzwi. O moim pobycie tutaj wiedzieli rodzice i wujek, a to z pewnością nikt z nich.
Wstałam z kanapy, a raczej ruszyłam swój "wiecznie za duży" tyłek i otworzyłam drzwi.
Ujrzałam... Kogoś dość znajomego, aczkolwiek nie mogłam sobie przypomnieć mienia. Facet, dwa metry wzrostu, brunet. Niczego sobie. Zapewne siatkarz zważając na wzrost. Podsumowując zaistniałą sytuację, zapewne Skry. Nie ogarnęłam jeszcze wszystkich transferów. Momencik... Grał w Delekcie! Na bank!
- Cześć - przywitał się.
- Siema - odpowiedziałam. - Przepraszam, że nie wiem, ale jak się nazywasz?
- Andrzej Wrona - wyprostował się jakbym była co najmniej Napoleonem Bonaparte.
- Miło mi. A co ty tu robisz? - Widzę gościa któryś raz, więc skąd miał wiedzieć, że tu jestem skoro nawet nie pamiętałam jak ma na imię?
- Mówi ci coś nazwisko Waliński? - No tak! Przecież on też wiedział! - Będziemy tak gadać w progu?
- Przepraszam - wybąkałam i gestem ręki zaprosiłam go do środka.
Szczerze mówiąc, przy nim nawet moje 185 cm wzrostu wymiękało. Usiedliśmy na kanapie, zrobiłam kawę i rozmawialiśmy dalej.
- Marcin zadzwonił do mnie i poprosił bym zobaczył co u ciebie słychać. Dał mi adres i, ta dam!, jestem.
- Ta dam!, widzę - odparłam niezbyt entuzjastycznie.
- Rozchmurz się! - Uniósł kąciki moich ust palcami do góry.
- Lepiej? - Wymamrotałam przez sztuczny uśmiech.
- Zdecydowanie - jego entuzjazm mnie przerażał.
- Tak się zastanawiałam - usłyszałam ciche "hmm?". - Czy tylko mnie przeraża twój entuzjazm czy resztę tej planety też... Jak sądzisz? - Spytałam.
- Nie zastanawiałem się nad tym - wyznał.
- Czas najwyższy!
- Nie bądź taka! - Dźgnął mnie łokciem w żebra. Au!, my ribs!
- Andrzej, no! - Zaśmiałam się.
- Teraz mi się podobasz - wyszczerzył się w cholernie szczerym uśmiechu. Był uroczy.
- Jak mam rozumieć te słowa? - Jego uśmiech był zaraźliwy.
- Jak zechcesz - puścił mi oko.
- Dobrze - przeciągnęłam drugą głoskę.
Andrzej znów się zaśmiał.
- Pocieszny z ciebie człowiek - uśmiechnęłam się.
- Z ciebie też - uniosłam brwi. - Jak się rozluźnisz - jak on się ślicznie uśmiecha!
- Dzięki mam pytanko - jego mina wskazywała, że na nie czeka. - Grasz w Skrze?
- Tak.
- I jeszcze jedno. Co o mnie powiedział ci Kipek?
- Ładna, wolna i że na imię masz Klaudyna - cały Kipek. Najważniejsze pomija.
- Kurczę, już tak późno? - Spytał. Uznałam, że to pytanie retoryczne. - Musze iść.
- Do zobaczenia. Coś czuję, że się niedługo zdziwisz - zaśmiałam się cicho.
- Do zobaczenia i czemu niby? - Spytał stojąc w progu.
- Zobaczysz - pomachałam mu i zamknęłam drzwi. - Do jura - wyszeptałam.
Pierwszy rozdział jest.
Jeśli szukacie kontaktu ze mną (choć zapewne nie) to tu jest mój Twitter <klik>.
Pozdrawiam i liczę na komentarze, choć zapewne będzie ich niewiele.
WRONA <3 Ale się cieszę, że będzie w Twoim opowiadaniu, uwielbiam tego gościa :D Zapowiada się bardzo fajnie, czekam jak rozwinie się akcja ;> Informuj mnie na tt @sportismylife lub na moim blogu, na którego serdecznie zapraszam :*
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział już mnie powalił- z niecierpliwością czekam na następne <3 / Domi ;*
OdpowiedzUsuńAdka super blog zuzka czekam na kolejne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńAż tak potrzebujesz mojego komenta? No dobra, ok :D Znaj łaskę pana.
OdpowiedzUsuńWszystko super, generalnie.
Cóż ja ci mogę napisać. xD
Czekam na kolejne. :D
twój ziom, www.przemoknietesercaa.blogspot.com
ahhhh, strasznie mnie to zaciekawiło! czekam na dalsze losy ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, 8 rozdział :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmasz bardzo fajny styl pisania, świetnie się czyta ! ;)
OdpowiedzUsuńhistoria jak najbardziej mnie zaciekawiła i z pewnością będę czytać dalej :D / Łosiek :D
nie jestem jakoś na bieżąco w siatkówce ani nic, ale straszliwie mi się podoba twój sposób pisania, niezła jesteś na prawdę
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, czytam dalej . : )
OdpowiedzUsuń