Kreuzberg - Niecierpliwa
- I co ja mam mu powiedzieć? Kipek, kurde, nie potrafię - krzyczałam przez łzy.
- Klaudyna, przestań się mazać i po prostu do niego zadzwoń. Jasne, wszystko byłoby prostsze, gdyby grał w Polsce, ale nie można mieć wszystkiego!
Siedziałam w mieszkaniu Marcina. Gospodarz nerwowo chodził przed kanapą, na której zajmowałam miejsce. Był pierwszą osobą, której powiedziałam o ciąży. Wyznałam mu również, że Zbyszek o niczym nie wie.
- Siostra, słuchaj - usiadł koło mnie. - Musisz mu o tym powiedzieć zanim polecisz do Modeny. Co zrobisz, jak nie będzie chciał tego dziecka? Kupisz bilet last minute i wrócisz do domu? Jednodniowa wycieczka do Włoch to chyba nie szczyt twoich marzeń, nie sądzisz? Musisz mu o tym powiedzieć - powtórzył. - To jasne, że cię kocha, ale szok związany z informacją, że będzie ojcem... Kurde, nie wiesz, jak zareaguje, jakie emocje będą mu towarzyszyły. Niecodziennie facet dowiaduje się, że będzie tatą. On powinien się z tym obyć, przyzwyczaić do tego. To nie jest takie proste, Dyna - przytulił mnie. - Powiedz mu bez owijania w bawełnę. Prosto z mostu. Do facetów tak najlepiej dotrzeć. Wybrać ci numer?
- Żartujesz?
- Nie. Gdzie masz telefon? W torebce?
Nie czekając na odpowiedź, wstał i podszedł do mojej torebki, która leżała na komodzie przy wejściu do pokoju dziennego. Wyjął z niej telefon i zaczął coś kombinować.
- Proszę. Już łączy.
Podał mi komórkę. Posłałam mu groźne spojrzenie i przyłożyłam aparat do ucha.
Bartman odebrał po dosłownie trzech sygnałach.
- Cześć, skarbie - usłyszałam jego radosny głos.
- Zbyszek, jeśli stoisz to usiądź.
Spojrzałam na Kipka. Pokiwał głową.
- Muszę ci o czymś powiedzieć... Muszę ci o czymś powiedzieć zanim przyjadę do ciebie, do Modeny - powtórzyłam.
- Dobrze, mów - powiedział spokojnie. - Usiadłem, więc mów.
Odetchnęłam głęboko, w duchu modląc się żarliwie.
- Zbyszek, nie wiem od czego zacząć...
- Od początku - odparł. - Zaraz, nie jesteś chora?
- Nie. Jestem zdrowa. To nie jest choroba - odpowiedziałam. - Pamiętasz, jak powiedziałam, że mam wstręt do jednorazowych przygód? Nie zdradziłam cię - dodałam pospiesznie. Przytaknął. - Dowiedziałam się wtedy, że cię kocham i jeszcze parę innych rzeczy.
Waliński machał ręką w celu ponaglenia mojej osoby. Przygryzłam wargę.
- Okay. Prosto z mostu - wypuściłam głośno powietrze przez usta. - Zbyszek - przerwałam na chwilę.
Nie mogłam powstrzymać guli w gardle. Nie potrafiłam pokonać tego strachu.
- Zbyszek, jestem w ciąży.
Cisza.
Powoli traciłam nadzieję, a strach się powiększał.
Cisza.
Miała ochotę wyklinać, a on dalej milczał.
Pustka. Cisza.
- Żyjesz? - Spytałam niepewnie. - Przepraszam, że informuję cię o tym przez telefon, ale we Włoszech mogłoby być za późno.
- T-tak, żyję - zająknął się. - Rozumiem twoje obawy. Za chwilową małomówność, a właściwie milczenie, przepraszam. Zaskoczyłaś mnie.
- Siebie również, uwierz mi.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę! - Krzyknął.
Mało mi nie rozwalił bębenków. Poczułam, jakbym dostała jego atomowym serwisem prosto w ucho. Huk i głucha cisza.
- Najlepsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała.
- Oprócz siatkówki - sprostowałam.
- Nawet ona wymięka. Nie wierzę, będę tatą!
Okrzyk niepohamowanej radości w tle.
- Cieszysz się?
Nie rozumiałam. Sądziłam, że ta wiadomość zrujnuje mu życie, a on, najzwyczajniej w świecie, cieszył się, jakbyśmy tego dziecka oczekiwali przez lata. Cieszył się, jak dziecko. Dziecko, którego zostanie ojcem.
- No pewnie, że tak. A ty nie?
- Zbyszek...
I co miałam mu powiedzieć? Że oddam jego potomka do adopcji? że go nigdy nie zobaczy?
- Nie jestem pewna, czy chcę tego dziecka.
- O czym ty mówisz?
- Nie wiem, czy chcę być matką. Mam pracę. Nie będę mogła pracować w ciąży.
- Po pierwsze teraz już na to za późno. Po drugie nie pozwolę ci usunąć płodu i nie dopuszczę do tego, byś poroniła. Dotarło?
Mówił poważnie. Martwił się o mnie i o dziecko. Traktował to zupełnie inaczej niż ja. Moja osoba zastanawiała się, czy chce tego dziecka, a jego wyobrażała sobie nasze pierwsze wspólne święta...
- Dotarło - potwierdziłam.
- Jak się czujesz?
- Poza tym, że coś we mnie rośnie to okay.
- To dziecko, żywa istota, a nie "coś" - skarcił mnie.
- No i? Dla mnie to to samo.
- Zobaczymy za parę miesięcy.
- Człowieku! Ja mam 21 lat! W Stanach dopiero sprzedaliby mi puszkę piwa! Nie chcę dziecka, ani rodziny!
- Jeśli nie zmienisz zdania, to ja je wychowam. Proste.
- Żartujesz? A siatkówka? Praca?
- To nie wszystko. Mówię poważnie. Jestem jego, lub jej, ojcem, więc chcę brać czynny udział w wychowaniu swojego pierworodnego. Czy ci się to podoba, czy nie.
- Jesteś uparty, jak osioł - skwitowałam.
- Być może. Kiedy przyjeżdżasz? - Zmienił temat.
- Po ostatnim meczu Skry, czyli nie mam pojęcia.
- Daj znać parę dni wcześniej.
- Jasne, jak tam w Modenie?
- Kończymy fazę zasadniczą. Został jeszcze tylko jeden mecz.
- Dziś?
- Tak. Będę się witał z Kurkiem - zaśmiał się.
- Macerata?
- Owszem - potwierdził.
- Jak nastrój?
- Teraz? Jeszcze lepiej niż przedtem. Ogólnie cieszę się, że znów sobie pogram ze znajomą mordką.
Zaśmiałam się.
- Ostatni mecz graliśmy z Prugią. Wyobraź sobie, że Aleks przyszedł po meczu ze mną pogadać! Znaliśmy się z PlusLigi, to racja, ale i tak miło mnie zaskoczył.
- To dobrze z jego strony, czyż nie?
- Bardzo! Pogadaliśmy sobie chwilkę. Nawet, co jakiś czas, wtrącał słowo po polsku. Bardzo miły człowiek.
- No wiem, też go lubię.
- Znasz chyba wszystkich zawodników naszej ligi, co nie?
- Polskiej czy włoskiej?
- Polskiej.
- Nie wszystkich, ale sporo - spojrzałam na ścienny zegar. - Kurde, skarbie, muszę kończyć, bo się na mecz spóźnię. Kocham cię.
- Też cię kocham. Do usłyszenia - rozłączył się.
I po strachu.
CZYTAM = KOMENTUJĘ
PAMIĘTAJCIE O TYM!
Zdążyłam spisać rozdział, co okazało się dość trudne. Mimo wszystko.
Dziękuję za ponad 9 tysięcy wejść! Wiecie, takie zajebiste uczucie, kiedy masz świadomość, że nie jesteś sam i ktoś jednak cię docenia. Bardzo mi miło.
I PO MEMORIALE.
BRAWA DLA ZATORSKIEGO, MOŻDŻONKA I KUBIAKA ZA WYRÓŻNIENIA NA POZYCJI!
Wygraliśmy!
Oczywiście nie obyło się bez wycinania kawałów. Przyznam, że pomysł Ziomka, Kury i Możdżoka z tortem był udany.
Pit nie miał zamiaru trzymać trofeum, ale to pewnie dlatego, że już wcześniej się napalił na statuetkę Zatiego.
Za wszelkie, przyszłe opóźnienia i poślizgi wielkie przepraszam.
Pozdro, Aleksowaa <3
jak zwykle mi się podoba, jednak kurcze, zaskoczyłaś mnie takim biegiem akcji! ciekawe jak się to wszystko zakończy, chociaż nie chcę by się kończyło :<
OdpowiedzUsuńOESUOEUSU.
OdpowiedzUsuńNo po prostu prorok Aśka spodziewała się tego, że Zbyszkowski tak zareaguje. No kurde, no, cieszę się, że nie jest taki, jak wiele facetów, którzy zostawiają kobiety po tym, jak dowiadują się o ciąży. A Zbyszkowski (mwahahaha, moja wyobraźnia pracuje) pokazał klasę, za co high five!:D
Klaudyna pewnie w szoku, ale to chyba normalne. Chociaż nie wiem, nie znam się. XD Ale dobra, podobno początki ciąży są ciężkie. Doświadczyłam tego na sobie, bratowa mnie wykańczała psychicznie. :C
Mam nadzieję, że Klaudyna żadnego z tyczek nie wykończy, jak zaczną się zachcianki na nutellę z kapustą kiszoną. *.* Mniam, co? :P
A ty wiesz, że ja kocham tu wpadać?
Co z tego, że obok mnie leży stos zakazanych ksiąg, typu "SPOTKANIA Z FIZYKĄ" bądź inne czarne nauki. Co z tego, skoro mogę sobie tu wpaść, poczytać, pośmiać się, popłakać i w ogóle? :D Mam nastroje przy tym blogu, niczym kobieta w stanie gorszym od zwykłego. Ale co tam, wiem, że i tak mnie kochasz. ♥ Bo rodzeństwo się kocha!:P
AZALIŻ UCZYŃMY ZBIOROWEGO MIŚKA (nie Kubiaka)
http://31.media.tumblr.com/7224495e4c55a3812c2f917ff5be5c0b/tumblr_mspwohIQYB1rahab2o1_500.gif
Tu już właściwy Misiek xD
http://31.media.tumblr.com/45262398fd68debacc84aa77450b9ac6/tumblr_mspzgmoIbF1rahab2o1_250.gif
mózgu, przestań!:D
http://24.media.tumblr.com/bb71ee5bcadf044d2b80b0bd35487cb3/tumblr_mo6xheATGZ1rjkflqo1_500.jpg
I na koniec Wrona, co by dopełnić atmosferze :D No wiesz, ten cytat Drzyzgi co ci wysłałam na fb. xD
http://24.media.tumblr.com/8c0d893af9aeb1247f090790d48697fa/tumblr_msf007bj6w1qcaulno6_250.gif
BIG HUG, siostro. ♥
ERGO SIĘ ZBLIŻA!
Pozdrów tatę. XD
WIESZ, GDZIE MNIE SZUKAĆ.
O i Zbyszek się ucieszył ale to, że powiedział że on może sam wychować dzidziusia to mnie zaskoczyło. Czekam na następny i zapraszam do mnie na 4 rozdział http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKipek dobrze radzi! Bo po co owijać w bawełnę? Prosto z mostu i po strachu. Chociaż zaskoczyło mnie to, że Klaudyna nie jest pewna dziecka... Myślałam, że będzie cieszyć się, jak Bartman. No, ale zawsze na początku można być w szoku. Mam nadzieję, że odnajdzie się w nowej sytuacji i wszystko będzie dobrze. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, @wiktoria002. :-)
P.S. Przepraszam, że tak późno. c: