czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział czternasty

Hurts - Blind


   Zapukałam do drzwi i z niecierpliwością stąpałam z nogi na nogę. W końcu do moich uszu dobiegł cichy szmer i dźwięk otwieranego zamka. Moim oczom ukazał się Łukasz.
- Jedna fajka i zmykam.
   Coraz częściej w mich ustach gościły takie standardowe przywitania.
- Spoko, wchodź - z uśmiechem odsunął się w głąb mieszkania.
   Nie przekroczyłam progu.
- Nie schodzimy na dół?
- Jest coś takiego, jak balkon, piękna.
   No tak, też posiadałam to coś. Nie korzystałam, ale jak najbardziej miałam do tego prawo.
   Weszłam do środka. Mieszkanie było urządzone funkcjonalnie, raczej bez przepychu, ale nie jestem krytykiem, a tym bardziej dekoratorem, wnętrz, więc w sumie nie miałam podstaw by oceniać jego gust. Jasne meble, kolorowe fotele i niezły sprzęt DJ-owski... To wszystko składało się na dzienny pokój jego mieszkania. Ściany były wymalowane logami klubów sportowych. Głównie piłkarskich i siatkarskich, ale wyłapałam również jedno koszykarskie. Real Madrid, Borussia Dortmund, Arsenal London, Chelsea FC, Manchaster United, Lechia Gdańsk, GKS Bełchatów, Śląsk Wrocław, PGE Skra Bełchatów, Asseco Resovia Rzeszów, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel, Politechnika Warszawska, Indykpol AZS Olsztyn, Energa Czarni Słupsk. Było tego mnóstwo!
   Usiadłam na jednym z foteli. Wybrałam niebieski. Oglądając uważnie nogawki swoich spodni, czekałam na sąsiada.
- Mam! - Wszedł do pokoju wyraźnie ucieszony z paczką Viceroy'ów w ręce.
- No to, raz, dwa!
   Ruszyłam swe szanowne dupsko z fotela i otworzyłam drzwi balkonowe. Wyszliśmy na zewnątrz. Na powitanie dostałam siarczysty policzek od zimnego powietrza, które z każdą chwilą bardziej okalało moje ciało. Mimo nie dość przyjemnej temperatury, Bełchatów był śliczny o tej porze dnia. Miasto oświetlały przyuliczne lampy, których światło w cudowny sposób odbijało się w kałużach, zapewne powstałych podczas ostatniej nocy. Szum wiatru i bezchmurne niebo pełne gwiazd zagłuszały w organizmie to, co jest odpowiedzialne za bodźce.
   Łukasz podał mi szluga i potraktował go ogniem wydobywającym się z zapalniczki ozdobionej fikuśnymi wzorami. Zaciągnęłam się. Poczułam lekkie mrowienie w gardle i wypuściłam dym. Odchrząknęłam. Mój towarzysz zachichotał. Wytknęłam mu język i ponowiłam czynność, wdychając zapach tytoniu.

   Wróciłam do mieszkania i wzięłam długi, ciepły prysznic. Bardzo długi.
   Wyszłam z łazienki i chwyciłam telefon. Wybrałam dobrze znany mi numer. W końcu wybierałam go zazwyczaj parę razy dziennie.
- Halo? - Usłyszałam głos.
   Tyle, że to nie był męski głos.
- Kim pani jest? - Spytałam uprzejmie.
   Po drugiej stronie rozległ się krzyk, a następnie huk.
- Halo? - Mój głos był niepewny.
- Jestem, jestem.
- Kto to był?
   Nie ukrywałam swojego zdenerwowania, bo nie miało to sensu.
- Ola. Narzeczona Karola. Jesteś już wolna?
- Dzwoniłabym, gdybym nie była?
- Raczej nie.
- Mam zacząć klaskać?
   Ciekawe czy mój sarkazm był mocno wyczuwalny.
- Zaraz będę - rozłączył się.
   Kochałam go, ale czy ufałam? Podobno nie ma związku bez zaufania, więc czy ten nasz był prawdziwy związkiem? Czy tylko sojuszem pełnym czułości? Teoretycznie moje zaufania do niego było bezgraniczne, ale w praktyce to wyglądało niestety nieco inaczej. Zmylił mnie ten damski głos w słuchawce. Nie przypominał mi Oli. Nie przypominał mi nikogo.
   Włączyłam książkę telefoniczną i nacisnęłam zieloną słuchawkę przy numerze narzeczonej Kłosa.
- Cześć - odebrała po dwóch sygnałach.
   Miałam rację. To nie jej głos gościł w mieszkaniu Zbożopodobnego.
- Hej, Olu. Jesteś może w Bełchatowie?
- Nie, w Warszawie. Co się stało?
   Już miałam odpowiedzieć, ale dodała:
- Który? Karol czy Andrzej?
- Póki co, Andrzej - odpowiedziałam. - O Karolku nic nie wiem.
- Jak Wrona nawalił to mój pewnie też ma coś za uszami.
- Niewykluczone - potwierdziłam.
- Zostaw dziecko same w domu, a tym bardziej tych dwóch braci syjamskich.
- Racja, czasami się zachowują jakby brakowało im piątej klepki.
- Dobrze mówisz.
- W razie czego nie było tej rozmowy, okay?
- Jakiej rozmowy? - Zaśmiała się.
- Dzięki. Fajnie, że mogę na ciebie liczyć.
- Nie ma za co. Musimy sobie pomagać.
- Jeszcze raz dzięki.
- Jasne. Słuchaj, muszę kończyć. Przepraszam, Dyna.
- No co ty! Wystarczająco mi pomogłaś. To ja powinnam przeprosić za zawracanie ci tyłka.
- Jest okay. Do zobaczenia w takim razie.
- Jasne, do zobaczenia.
   Rozłączyła się.

   Ktoś zapukał do drzwi. Ktoś, Kraczący oczywiście.
   Otworzyłam je i od razu odwróciłam się na pięcie. Andrzej próbował mnie pocałować, ale zrobiłam unik.
- Co jest? - Spytał, rzucając torbę w kąt i zakluczając drzwi.
   Po treningu jeszcze nie był w domu.
- Byłeś w Warszawie?
- Kiedy?
- Dzisiaj.
   Usiadłam na skraju kanapy.
- Nie.
   Zajął miejsce koło mnie, kładąc mi rękę na udzie. Zrzuciłam ją.
- Co jest? - Powtórzył wyraźnie zirytowany.
- To jakim cudem Ola i Karol byli razem?
   Po tym pytaniu nawet nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy. Bolało.
- Czyli już wiesz.
- Zapewne nie wszystko. Może mnie olśnisz?
- Kochanie...
- Wypchaj się z takim początkiem.
- Klaudyna!
   Pierwszy raz odezwał się do mnie takim tonem. Ostrym. Poczułam, jakby ktoś mnie spoliczkował.
- Wysłuchaj mnie - złagodniał. - To nie była Ola, ale nie zdradziłem cię. Nawet tak nie myśl.
- Tak więc, kto to był?
- Sąsiadka Karola.
- Przyszła po cukier czy mąkę? - Zakpiłam.
- Nie żartuj. Nie wiem.
- Zostawiłeś ich tam samych?
- Nie, jasne, że nie. Wyszła przede mną, a u Karollo został Zati.
   Odetchnęłam z ulgą.
- Ona odebrała, bo założyłem się z PeZetem, że wypiję na raz litr coli - uniosłam pytająco brew. Wyciągnął z kieszeni dychę. - Jak sądzisz? Kto wygrał?
- Dlaczego mnie okłamałeś? - Spytałam, nie mając ochoty na te głupie owijanie w bawełnę.
- Spodziewałem się takiej reakcji.
- Tej reakcji by nie było, gdybyś od razu powiedział prawdę.
- Przepraszam. Mogę cię przytulić?
   Pokręciłam głową.
- Pocałować?
   Ponowiłam czynność.
- Okay.
   Objął mnie, a następnie zamknął moje usta w czułym pocałunku. Wydałam z siebie pomruk niezadowolenia.
- Co znowu? - Wybąkał zaraz po tym, jak go odepchnęłam.
- Nie pozwoliłam - powiedziałam stanowczo. - Śpisz dziś na kanapie.
- Czemu? - Odparł głosem przepełnionym zdziwieniem i oburzeniem.
- Za kłamstwo.
   Spojrzałam mu głęboko w oczy. Wzorując się na lustrze w jego źrenicach, moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, z kolei jego... Wstyd? Pokorę?
- Przepraszam.
   Wstałam z kanapy i ruszyłam do sypialni. Z poduszką i kocem wróciłam do Wrony.
- I tak śpisz na kanapie - rzuciłam mu ekwipunek.
- Nie rozmyślisz się?
- Głupi jesteś?
- Kocham cię, wiesz?
- Dziwnie okazujesz miłość - stwierdziłam - kłamco. Śpisz na kanapie.
- Z tobą? - Ukląkł na sofie, odwracając się w moją stronę.
- Nie będę się na tym tłuc - wskazałam palcem na mebel. - Z to ty, tak. Zasłużyłeś to masz. Dobranoc. Możesz sobie włączyć telewizor, ale zgaś światło.
   Moja wielkoduszność mnie bawiła. Nigdy nie byłam osobą, która łatwo darowała. Szłam na kompromis, ale i tak wplatałam do warunków rzeczy, które były korzystne głównie dla mnie.
- I tak do ciebie przyjdę.
- Wiesz, że jest coś takiego, jak zamek?
- Nieeeeee! - Krzyknął niczym Cichy Pit podczas wycieczki na Narodowy.
   Zerwał się na równe nogi i nie zdążyłam nawet mrugnąć, a już klęczał przede mną.
- Nie rób mi tego - przytulił mnie, a raczej moje uda.
- Wrona, głupku, wstawaj - potrząsnęłam jego ramionami.
   Słyszałam przysłowie brzmiące Uczepił się jak rzep psiego ogona, ale żeby Uczepił się jak ptak ludzkiego uda, to już nie bardzo.
- Powtórzę. Kocham cię.
- Powtórzę. Śpisz na kanapie.
   Wstał z klęczek i mocno mnie przytulił (miałam wrażenie, że po kolei łamie mi żebra), szepcząc mi do ucha:
- Tak cholernie przepraszam. Kocham cię, nie zapominaj o tym - pocałował mnie w ucho. - Co do kanapy... Mogę przespać jedną noc ze świadomością, że jesteś tak blisko, a ja nie mam, jak cię dotknąć.
   Po moim policzku spłynęła jedna łza. W środku modliłam się, żeby tylko jedna.
- Paliłaś? - Spytał nagle.
   Wydałam z siebie cichy jęk. Jeszcze nie zmyłam z siebie zapachu fajek?
- Paliłaś? - Powtórzył.
- Jeden papieros.
- Mówiłem ci coś o tym.
   Nie puszczał mnie, mimo, iż napierałam z całych sił rękoma na jego tors.
- Wiem. Nie jestem nałogowcem.
   Ściskał mnie jeszcze mocniej.
- Teraz nie.
- Andrzej - wyszeptałam, poddając się i opierając głowę o jego klatkę piersiową. - Kocham cię.
- Też cię kocham, skarbie - pocałował mnie w czubek głowy.
- I tak śpisz na kanapie.
   Westchnął, odsunął moje ramiona na taką odległość by swobodnie spojrzeć mi w oczy i zatopił swoje wargi w moich.
   Przy nim zapominałam o bliźnie i dzieciństwie. Dzięki Bogu, że ktoś taki był w moim otoczeniu.

Witam! Dziękuję za ponad 3800 wejść! Dziękuję za to, że jesteście ze mną! :)
Byłoby mi miło, gdybym pod każdym rozdziałem widziała dziesięć komentarzy, bo to motywuje. Łatwiej się spisuje rozdziały na czysto i je modyfikuje pod wpływem chwili.
Rozdział... Myślę, że większości z Was się podobał, ale nie mam pewności, a nie chcę się wychylać ze zbytnią pewnością siebie, której nie mam wiele. Zazwyczaj jestem wobec siebie bardzo krytyczna i nie doceniam swoich osiągnięć. To raczej nie chora ambicja, ale świadomość, że stać mnie na więcej, tylko że ja nie mam pojęcia, jak to wykorzystać. Kurde, przynudzam.
Dziękuję za wszystko.
Mojego twittera znacie, zawsze mogę zacząć informować o nowych rozdziałach. No problem.

Zdanie skierowane do Aśki: Dziewczyno, oglądałam filmik ze Starych Jabłonek 2011 i Kądziu tak zajebiście kręcił tyłkiem, haha. Ślinka cieknie, joł.

Pozdrawiam, Aleksowaa <3

 P. S. Od września/października zaczynam nowe, siatkarskie opowiadanie. Zapraszam na bohaterów i notkę dotyczącą startu projektu :)

12 komentarzy:

  1. Pierwsza. : D
    Kądziu zajebiście kręcił tyłeczkiem w tym roku. Normalnie w kompleksy popadłam .:D
    Co do rozdziału? Śmiałam się przez większość z Wrony, który chciał ubłagać ją na łóżku, haha ! Dobrze mu zrobiła. :D
    Pozdrawiam. ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudyna jaka stanowcza, a ja myślałam, że mu ulegnie. Może jednak dobrze, że tego nie zrobiła.
    Dziewczyna nie ufa Andrzejowi, sprawdziła go. Uważam, że chłopak tez nie powinien kłamać.
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział cudowny! takie zwroty akcji są super!

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział, myślałam że ulegnie mi a tu nie :D
    czekam na nowy, pozdrawiam:*
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko nadrobione, pora komentować! :)
    To od początku:
    Już nie lubię ojca Klaudyny. Jest bardzo podejrzany i aż się boję dowiedzieć szczegółów jego reakcji z dziewczyną. Dosyć blisko mi do takiej przemocy w najbliższej rodzinie (mnie samej to na szczęście nie spotkało) i dobrze wiem, o czym jest mowa. Jestem równie ciekawa, jak i przerażona jeśli chodzi o wspomnienia Klaudyny związane z jej ojczymem.. I ta blizna..
    Co do Wrony - nie powinien jej okłamać. Pod żadnym pozorem. Jeżeli nie stało się nic takiego, to po co oszukiwać? Aj Andrzej Andrzej :P
    Dobrze, że mu nie uległa i pokazała, że potrafi być stanowcza ;) Choć jak wyobraziłam sobie Kraczącego w tej sytuacji... Ja bym się chyba poddała :D
    "Uczepił się jak ptak ludzkiego uda" - hahahahaha, padam :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejne!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja kochana Zuzanno. ♥
    Wiesz, jak bardzo lubię te twoje zdania skierowane do mnie? :D
    Pewnie wiesz, inaczej by ich tu nie było, no nie?
    Tańczący Kądzioła, jhfddfghjkjhgfdfg. No. Już przestałam.

    Co do rozdziału, to przestań ty kobieto męczyć tak tego Wronę! No, gadaj, kto cię wku...rzył, że tak go męczyłaś z tą kanapą, co? Biedak. Jak tak można, no ja nie wiem!
    Ej, a pamiętasz o co ja cię prosiłam? Żeby wiesz... Wrona i taka jakaś Aśka... :P No wiesz o co chodzi, no nie?

    Okej, trzasnęłam ci tu takiego fajnego komenta, uczyniłam honory, więc mogę przenieść się do rzeczywistości. MAM ZJARANE PLECY I LEDWO CO ŻYJĘ! Miazga.

    Trzymaj się, siostro, bo wyjeżdżam na tydzień. Pisz długie rozdziały i jak wrócę to tu mają być kolejne dwa! Żeby mi się po powrocie nie nudziło. :3

    Dostałam SMS, myślałam, że od ciebie, a tu... od brata. :c Tyle przegrać!

    BIG HUG! ♥

    www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com - nowy będzie 30.07 URLOP MAM OD PISANIA. XD
    www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com - PROLOG będzie 30.07, mam nadzieję, że tam też będziesz mi pisać takie super komentarze. *.*

    CYTAT ROZDZIAŁU: Uczepił się jak ptak ludzkiego uda. Padłam, hahahhahahahhahahhahahahahahhaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tej kanapy... Musiałam być wkurzona, ale nie pamiętam, bo dawno pisałam to na papierze ;p

      Pamiętam, o co mnie prosiłaś i postaram się ją tam gdzieś wcisnąć, ale nic nie obiecuję.

      Wracając do Kądzioły, wiem, że jest zajebisty i lubie jak kręci tyłkiem, haha <3

      BIG LOVE, SWEETHEART!

      // Aleksowaa <3

      Usuń
  7. Ahah XD Biedny Wronka, ale zasłużył ;p Mam nadzieję, że nie wpadnie w nałóg...
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah stanowcza Klaudyna i to mi się podoba ^^Chyba jak wszyscy myślałam ze ulegnie a tu takie zaskoczenie no ale czemu nie ;)
    Czekam na następny i zapraszam na 2 http://siatkoholikxd.blogspot.com/2013/07/dwa.html
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę mnie nie było.

    Klaudyna, no stanowcza! A tak czy siak w tym blogu jest tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle miłości i słodkości, że jeju. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. http://beach-forever.blogspot.com/
    Zapraszamy na nasz nowy projekt. Tym razem akcja toczy się wokół plażówki.
    Pozdrawiamy, Pepe and Bun

    OdpowiedzUsuń