One Republic - If I Lose Myself
Obudziłam się, ale nie otworzyłam oczu ani się nie poruszyłam, bo czułam jak ktoś, mam na myśli Andrzeja, subtelnie głaszcze mnie po ramieniu. Było to bardzo przyjemne i nie chciałam tego przerywać. Leżałam spokojnie i wyobrażałam sobie najpiękniejsze miejsca w jakich kiedykolwiek byłam. Czułość Wrony i widoki, które gościły w mojej głowie, tworzyły wspaniałą jedność. Wręcz idealną.
Większość rzeczy związanych z Kraczącym była idealna, soo... Bez żalu.
W mojej głowie właśnie buszowało wolińskie morze i piasek, który mienił się pomarańczową poświatą, za pomocą zachodzącego słońca. Andrzej przestał mnie głaskać i powoli się odsuwał. Och, wszystko, co dobre, się kończy. Tylko... Dlaczego tak szybko!? Protestuję!
Zamruczałam i złapałam go za ramię. Kurde, niezły miał biceps. Nie doceniałam go.
- Nie idź - wyszeptałam i przysunęłam się do niego, wtulając w jego klatkę piersiową.
- Dzień dobry - wymruczał, ocierając wargami płatek mojego ucha.
- Dzień dobry - powiedziałam, pocierając dłonią jego pas.
- Miło, co nie?
- Bardzo - przyznałam.
- Nie pomyślałaś kiedyś, że chciałabyś mieć tak codziennie?
Trochę zaskoczył mnie tym pytaniem. Trochę.
- Pomyślałam - przyznałam ponownie, nie odrywając ręki od jego ciała.
Jego cudownie wyrzeźbionego ciała.
- Ze mną?
Spojrzałam na niego uważnie. Po jego oczach śmiało mogłam stwierdzić, że pyta poważnie.
- Dlaczego nie? - Spytałam, całując go w policzek.
- Kochana jesteś - pogłaskał mnie po plecach.
Przymknęłam oczy i wdychałam jego zapach. Mieszanka mocnych, męskich perfum i delikatnego, kremowego żelu pod prysznic. Mieszanka męskości i delikatności. Mieszanka, która doskonale go opisywała. Był prawdziwym facetem, ale nie był pozbawiony uczuć. Wrażliwy, ale równocześnie odporny na krytykę. Tę negatywną, dołującą.
- Która godzina?
Wtulałam się w niego mocniej.
- Dopiero siódma, śpij jeszcze.
Zamruczałam.
- I nie wywierć mi dziury w brzuchu - zaśmiał się.
- Zawsze możesz spaść z tego łóżka - odpowiedziałam słodko.
- Śpij, skarbie - wyszeptał.
- Andrzej...
Nie wiedziałam, czy mogę to powiedzieć. Nie byłam pewna, czy nie skłamię. Nie byłam niczego pewna.
- Tak?
- Ja cię chyba kocham - wyszeptałam prawie bezgłośnie i bardzo niepewnie.
- A ja jestem pewny, że cię kocham.
Czyli usłyszał, co powiedziałam.
- Idziemy spać?
- Tak. Skoczę na chwilę do łazienki i zaraz wracam.
Kroki Andrzeja uśpiły mnie niczym najlepsza kołysanka.
Obudziliśmy się dopiero, gdy zadzwonił mój budzik. Dzisiaj wyjazd i mecz. Była dziewiąta, a o w pół do jedenastej wyjeżdżaliśmy z Bełchatowa. Bynajmniej takie było założenie.
Zwlekłam się z łóżka, kląc pod nosem i wymieniając wszystkie negatywy mojej pracy. Kraczący tylko się śmiał, leżąc pod cieplutką kołderką, z którą tak trudno się rozstać, i której pragnęłam bardzo mocno. Szlag mnie trafiał, jak pomyślałam, że przywitam się z nią dopiero po powrocie z Bydgoszczy.
W tym momencie przypomniałam sobie o obietnicy złożonej Łukaszowi. W pewnym sensie obietnicy, nieważne. Umówiłam się z nim na szluga. Andrzej nie może się o tym dowiedzieć. Już raz wyczuł ode mnie dym i trochę mi się oberwało. Co prawda, takie kazania nie robią na mnie większego wrażenia, ale nie chciałam podpaść.
Marudząc pod nosem, zamknęłam za sobą drzwi łazienki.
Po piętnastu minutach spędzonych w salonie piękności, jak to nazywał Kipek, czekało na mnie śniadanie.
- Zaczekasz na mnie? - Spytał Wrona, stając przede mną i obejmując w pasie.
- Jak się pospieszysz. Jestem cholernie głodna.
- Okay - sprzedał mi buziaka w policzek i uciekł do łazienki.
Wykorzystałam chwilę i poszłam do sypialni po telefon. Wybrałam dobrze mi znany numer.
- Cześć - usłyszałam męski głos.
- Siema, gdzie Kipek?
- Chyba się zatrzasnął pod prysznicem.
- No tak, to do niego podobne - oboje się zaśmialiśmy.
- Tak w ogóle to przepraszam, że odebrałem. Nie powinienem.
- No co ty! Dobrze, że odebrałeś, Miłosz.
- Fajnie, że się cieszysz - odparł nieśmiało.
- Ten nasz czyścioch jeszcze żyje?
- Tak - odpowiedział krótko. - Właśnie się walnął i krzyknął... Coś niecenzuralnego.
- To do niego podobne.
- No tak, rzuca kurwami jak Misiek.
Z pewnością miał na myśli Dzika.
- Dobre porównanie! - Przyznałam ze śmiechem.
- O! Nasz Kopciuszek się wymył - skomentował z ironią Zniszczoł.
- Dobry jesteś - zaśmiałam się.
- Kurwa, oddaj ten telefon - usłyszałam głos Marcina.
- Pa, Dyna. Do wieczora.
- Cześć, Miłosz.
- Zabije żółtodzioba! - Zaśmiał się Waliński.
- Już to widzę! Bydgoski morderca na celowniku, czujesz to?
- I to jak! Pewien bydgoski siatkarz zabił z zimną krwią swojego kolegę z boiska - wyrecytował.
- Jesteś nienormalny.
- Wiem, ale i tak mnie kochasz, siostra.
- Racja, ty mnie też.
Przytaknął.
- Co tam u ciebie? Przygotowany do bełchatowskiej zagłady?
- Jakiej zagłady? Jakiej zagłady? - Zaśmiał się. - Przygotowany. Warunki fizyczne zawodnika...
- Przestań.
- Są bardzo...
- Przestań.
- Ale ty mnie kochasz! - Ucieszył się.
- Nie wiem dlaczego. Wypchaj się - mruknęłam. - Albo nie! Niech Miłosz ci walnie.
- Zniszczoł gdzieś wyszedł.
- Szkoda.
- Żebyś ty mi go tutaj za bardzo nie polubiła! - Skarcił mnie.
- A czemu?
- A Wrona?
- Jest.
Wyczuwałam jego uśmieszek.
- No, no. Szalejesz, siostra.
- Och, zamknij się.
Usłyszałam coś w stylu Kipek, rusz to dupsko! Trening jest!
- Musze lecieć.
Przytaknęłam.
- Siła wyższa.
- Rozumiem.
- Do wieczora, siostra.
- Pa.
Rozłączył się.
Jedna rozmowa z Marcinem, a ja już miałam dobry humor.
Waliński działał bardziej rozweselająco niż najlepsze środki. Był taki pocieszny i kochany. Uwielbiam jego poczucie humoru. Świetnie się uzupełnialiśmy. Był dla mnie jek brat i to nigdy się nie zmieni. Najlepszy przyjaciel, który jest przy tobie zawsze, gdy tego potrzebujesz. Zawsze.
Dziękuję za ponad 2700 wejść!
Z pomocą jednej z czytelniczek, Asi, postanowiłam, że w wakacje będę dodawała rozdziały w poniedziałki i czwartki. Oczywiście w miarę możliwości, więc przepraszam za jakiekolwiek poślizgi.
Pozdrawiam, Aleksowaa <3
Jak sobie ich wyobrażam, to mi się sama mordka cieszy. Są przecudowni z Wronką! Oby nic tego nie zepsuło :) Aaaaaach, rozpływam się nad Twoim opowiadaniem, jest genialne <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńJejku, ale ten Wrona kochany. Na reszcie są razem - nawet nie wiesz jak się z tego cieszę ;)
OdpowiedzUsuńChłopacy z Bydgoszczy są bezbłędni :D Nie da się ich nie lubić ;)
Do następnego ;D
taaaak! tego oczekiwałam <3 jest super! czekam co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak przeuroczy Wrona ^^ W ogóle caly rozdział bardzo fajny nareszcie razem,byleby nic sie nie popsuło ;p
OdpowiedzUsuńDo następnego ;*
przeczytałam całe opowiadanie i tak jak obiecałam, postanowiłam skomentować. generalnie historia bardzo mi się podoba i cieszę się, że głównym bohaterem jest właśnie Andrzej. czekam na rozwój historii :)/wasielewska13
OdpowiedzUsuńJest Wrona, jestem i ja. <3 Lubię taką sielankę. :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na szóstkę http://with-you-my-love.blogspot.com
Pozdrawiam. :*
Wiedziałam, że to zrobisz, wiedziałam, że będziesz opisywać Wronę tak cudownie, wspaniale i nienagannie! Wiedziałam! :D
OdpowiedzUsuńNie będę ci tu po raz 976787678272779 pisać, kogo bym tu jeszcze widziała... bo ty to wiesz! ^^
Jest super, siostra. :*
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
ale swietne opowiadanie! juz sie nie moge doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńW sumie, dziwię się, że mnie znalazłaś, haha! :-)) Podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest super, jak wszystkie które nadrobiłam w jakieś 30 minut, haha! :D Muszę skomentować cały blog, więc zrobię to teraz. Już od samego początku Wronka jest tu mega słodki, co komentuje szerokim uśmiechem. Opowiadanie super, czekam na więcej. :)))
@IzydaMaSyna
Przypomniała mi się twoja ikonka XD Dobrze, że jej nie zmieniłaś XD
UsuńPlus, widzę, że też masz na imię Zuza ;pp
// Aleksowaa <3