Justin Timberlake - Mirrors (full version)
Prawie cały tydzień spędziłam na porannych i popołudniowych treningach, obiadach jedzonych z Andrzejem i samotnych wieczorach.
Powoli zbliżała się ostatnia noc w Bełchatowie przed meczem w Bydgoszczy.
Po popołudniowym treningu dość szybko zmyłam się z hali i ruszyłam prosto do mieszkania.Było w miarę ciepło, ale i tak zapięłam kurtkę. Oczywiście, znając moje szczęście, przycięłam sobie brodę zamkiem. Zaklęłam pod nosem.
Przemierzałam ulice Bełchatowa w milczeniu, wsłuchując się, w tak zwane, odgłosy miasta. Powoli zapadł mrok. Dzisiejszy trening się trochę przedłużył. Szum samochodów, głosy ludzi przebijające się z przyulicznych restauracji, kawiarni i sklepów oraz wiatr pieszczący liście drzew na "pasach zieleni" pieściły moje uszy. Nie przeszkadzało mi to. Uwielbiałam te odgłosy od dzieciństwa. Wychowałam się wśród nich w Jastrzębiu i Bydgoszczy. Półmrok, który panował w mieście, dodawał mu uroku.
Doszłam do bloku i nawet nie musiałam wyjmować kluczy, bo w drzwiach minęłam się z sąsiadem. Wysokim, dość przystojnym blondynem o wdzięcznym imieniu Łukasz, które już od wielu lat kojarzy mi się tylko i wyłącznie z Ziomkiem.
Poznaliśmy się w jednym z dni, w którym meblowałam mieszkanie. Po kolejnej kłótni z Janem, do którego musiałam mówić tato, wybiegłam z bloku i natknęłam się na niego. Poczęstował mnie papierosem. Palił nałogowo, a ja trzymałam papierosa w ustach raz na parę tygodni, a czasem miesięcy.
- Cześć - przywitałam się.
- Hej - uśmiechnął się. - Chcesz jednego? - Spytał, wyjmując z kieszeni swoje ulubione cienkie, niebieskie Viceroie.
- Nie, dzięki. Jak wrócę z Bydgoszczy w niedzielę to przyjdę na bucha, ok?
- Czekam, skarbie - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dobra. Spadam, bo się muszę spakować.
Zrobiłam minę pod tytułem auć.
- Do zobaczenia - uśmiechnął się i zaciągnął.
- Pa - powiedziałam i weszłam na klatkę.
Otworzyłam drzwi, zapaliłam światło w dużym pokoju i sypialni. Wyjmując torbę z szafy, nie miałam zielonego pojęcia co w nią spakuję. W sumie, chyba jak każda kobieta nigdy nie mam się w co ubrać, więc po prostu zaczęłam wrzucać do pudła to, co akurat miałam w ręce. Bielizna, spodnie, bluzki, sweter, bluza, uniformy, ukochane adidasy, kosmetyczka... Po spakowaniu wszystkiego poszłam się wykąpać.
Oblewając się litrami wody, myślałam o tym, czego dowiem się w swoim, poniekąd, rodzinnym mieście. Co do powiedzenia mają mi rodzice? Praktycznie rzecz biorąc, w ogóle się mną nie interesują. Równie dobrze mogliby zostawić mnie w lesie i przywiązać do drzewa jak psa. Zachować się jak te nieczułe bestie, które krzywdzą bezbronne zwierzęta, umierające w mękach. Byłam równocześnie wniebowzięta i cholernie rozczarowana. Wniebowzięta, bo nie wypytywali mnie o byle co. Rozczarowana, bo, za przeproszeniem, mieli mnie w głębokim poważaniu, więc radości brak. Zachowywali się jak jacyś wyrodni, a tacy nie byli. Bynajmniej nie mama.
A może w Bydgoszczy działo się coś złego? Chciałam odgonić od siebie tą myśl, ale tylko zarąbałam łokciem o ścianę.
Zakręciłam wodę, wytarłam się do sucha i szczelnie okryłam ręcznikiem. Wyszłam z łazienki, przeczesując ręką mokre, zlepione w strąki włosy. Wyciągnęłam z szafki w sypialni bieliznę i za duży t-shirt, który dostałam na 20-ste urodziny od Konara. Przebrałam się, a ręcznikiem wytarłam włosy. Następnie powiesiłam go na grzejniku w łazience. Zwinęłam szczotkę do włosów z półki pod lustrem i podreptałam do pokoju. Włączyłam telewizor i usiadłam na kanapie, rozczesując włosy.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte! - Krzyknęłam.
Nie chciało mi się ruszać swych szanownych czterech liter.
- Powinnaś się zamykać.
Andrzej wszedł do mojego mieszkania z torbą na ramieniu, zakluczając za sobą drzwi.
- Ciebie też miło widzieć - wymruczałam wlepiając się w telewizor.
- Ej - walnął torbę w przejściu i podszedł do mnie. - Przecież nie powiedziałem, że się nie cieszę - usiadł koło mnie.
Skończyłam rozczesywać włosy i oczyściłam szczotkę. Wstałam, to, co miałam w ręce, wyrzuciłam do kosza w kuchni, a szczotkę odłożyłam na miejsce. Wróciłam do Wrony.
- Obraziłaś się?
Zajęłam miejsce koło niego.
- Nie.
- Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?
- Kto tak powiedział? - Spojrzałam na niego dość gniewnie. - I co ja teraz robię? - Pytanie retoryczne.
- Nikt. Mam takie odczucie - spuścił wzrok.
- Znowu?
Próbowałam go zmusić, żeby na mnie spojrzał. Poległam.
- Nie zawsze muszę ci się rzucać na szyję, żeby cieszyć się z tego, że jesteś ze mną, jasne?
- Tak.
- To dobrze - opadła teatralnie na oparcie kanapy.
- Czyli chcesz ze mną gadać? - Zawtórował mi.
Wydałam z siebie coś w stylu wkurzonego jęku. Jeżeli coś takiego w ogóle istnieje.
- Tak - wycedziłam przez zęby.
Byłam trochę zmęczona. Ziewnęłam.
- Przepraszam - wymamrotałam. - Śpisz dzisiaj u mnie? - Spytałam, wskazując na torbę.
- Takie było założenie - poczułam jego dłoń na kolanie.
- Okay. Jestem strasznie zmęczona. Idę umyć zęby i zaraz wracam - wstałam z kanapy.
- Czekaj, idę z tobą - uśmiechnął się.
Po wspólnym umyciu zębów zostawiłam Andrzeja w łazience by mógł się przebrać, a sama wyłączyłam telewizor i doczłapałam się do sypialni.
Wdrapałam się na łóżko i poprawiłam sobie poduszkę. Usiadłam, opierając się plecami o ścianę i przykrywając puszysta kołderką.
- Jestem.
Wrona wszedł do sypialni ubrany w same bokserki.
- Zapal lampkę - rozkazał.
Posłusznie wykonałam polecenie. Zgasił światło.
Pokój wypełniała pomarańczowa poświata, którą powodował abażur lampki nocnej.
Mój towarzysz przemierzał pokój, a ja podziwiałam każdy centymetr jego torsu. Zatrzymał się przed łóżkiem i zaczął mi się bacznie przyglądać. Przygryzłam lekko dolną wargę.
- Mogę?
- A jak myślisz?
- No, nie wiem.
- Ale ja wiem. Wskakuj.
Położył się koło mnie. Zsunęłam się do pozycji leżącej i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Dobranoc - wyszeptał.
- Dobranoc.
Założył mi za ucho kosmyk włosów, a usta popieścił tysiącem pocałunków, słodkich i delikatnych, równocześnie wyłączając światło lampki.
Dziękuję za ponad 2500 wejść i dotychczasowe komentarze!
Rozdział jest jaki jest, może nie powala, ale w sumie, jestem z niego nawet zadowolona. Wiem, jestem cholernie skromna. No cóż, zdarza mi się.
Napisałabym tu dużo więcej, ale nie chcę przynudzać i pewnie większość z was i tak nie czyta mojego dopisku.
Powiadomienia o nowych rozdziałach nadal aktualne, wystarczy podać swój nick do Twittera lub link do bloga.
Pozdrawiam, Aleksowaa <3
"- Zapal lampkę - rozkazał."
OdpowiedzUsuńTylko ty potrafisz mnie tak rozje...rozwalić emocjonalnie. (już miałam bluźnić przekleństwem, ale się opanowałam xD)
Ty dobrze wiesz, jakie ja mam założenia co do Wrony w tym opowiadaniu. :P Więc, wiesz...
...no ładnie to opisałaś, ładnie.
ALE to nie znaczy, że wiesz... możesz sobie z Andrzejem tak hulać! :> Oczywiście żartuję.
Serwus, siora.
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
Wrona... Wrona... Wrona... Kurde, Wrona! Jak Ty go świetnie opisujesz. Jest przesłodki, taki malutki chłopczyk, haha :D Ciekawie się robi między nimi, nie powiem:> Tylko czekać co dalej!
OdpowiedzUsuńDziewczyna gra na dwa fronty. Tutaj kręci z Andrzeje, ale ma też przystojnego sąsiada Łukasza. Mam nadzieję, że ten drugi to tylko kolega i nikim więcej nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego ;*
internet mnie wypaczył, myślałam,że już do czegoś dojdzie. ale kurcze, tak czytam i sobie wyobrażam Andrzeja.. ach chciałabym takiego Andrzeja!
OdpowiedzUsuńBOŻE BOŻE MYŚLAŁAM ŻE SIE POSIKAM NA KOŃCU
OdpowiedzUsuńJa też, hahah. Nie no, bez przesady, aż tak dobrze tego wszystkiego nie opisuję. I powiem tak do wszystkich, że jeszcze nie raz zaskoczę, a bynajmniej tak mi się wydaje :)
UsuńPozdrawiam. // Aleksowaa <3
Aww uwielbiam tego Wronę w twoim ''wykonaniu''Słodko się robi ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)