środa, 21 sierpnia 2013

Okiem Andrzeja Wrony

"Kochać" nie zawsze znaczy to samo


   Nowy klub. Nowe miasto. Nowi ludzie, w tym ona.
   Właśnie ona. Jak na kobietę, wysoka, o włosach koloru ciemny blond i pięknych oczach z pigmentami lazuru. Długie rzęsy, które za dnia zyskiwały centymetrów za sprawą czarnego tuszu. Usta nie potrzebujące błyszczyka, ani krwistoczerwonej szminki, by przyciągać i kusić. Uśmiech, który potrafił powiedzieć wszystko bez pomocy aksamitnego, dziewczęcego głosu z lekką chrypką każdego ranka. Smukłe palce, zręcznie odpinające zamek treningowej torby i nogi, które można porównać do Mercedesa S-klasy. Idealne.
   Lekko sarkastyczna, szczera i na swój sposób sympatyczna dziewczyna z charakterkiem. Wdzięczna, inteligentna i posiadająca niemałą wiedzę na temat zawodu, jaki wykonywała.
   Wystarczyło jej parę dni, a już zawładnęła moim sercem. A to wszystko za sprawą naszego wspólnego przyjaciela Marcina. Powinienem mu podziękować.
   Nie robiła nic szczególnego. Była naturalna, szczera i zabawna. Była sobą.
   Między nami coś się utworzyło. Teraz już wiem, że nie była to miłość. Zauroczenie? Tak, to chyba odpowiednie słowo i stan.
   Każda chwila z nią spędzona była czymś wspaniałym i niepowtarzalnym. Każdy trening, podczas którego mnie opieprzała za lenienie się, każdy wieczór, każdy wspólnie zjedzony obiad, każdy poranek, kiedy budziła się u mojego boku.
   Wiem, że cały czas coś przede mną ukrywała. Szkoda, że nie zdobyła się na odwagę, by mi to wyznać. Widziałem, jak ze sobą walczyła, jak bardzo chciała to z siebie wyrzucić, ale nie potrafiła. Nie ufała mi? Może nie chciała obarczać mnie swoimi problemami? Nie mam pojęcia. Będę miał jej to za złe, ale doceniam, że chociaż próbowała.
   Nasz związek był krótki. Jeden z najkrótszych w moim życiu, ale być może najwspanialszy. Przynajmniej tak mi się zdaje.
   Rozstanie... W zgodzie, łagodne, ale poprzedziła je fala burzliwych kłótni, trzaskanie drzwiami i przeraźliwe krzyki dusz, które niemo błagały Boga o litość i o zaprzestanie tych awantur. Niestety żadne z nas nie potrafiło same z siebie tego zakończyć.

   Ona teraz jest z innym. Z moim kolegą z AZS-u Częstochowa i kadry.
   Wydaje się być szczęśliwa, a jeśli ona jest to ja też powinienem. Tylko to nie jest takie proste. Życie na ogół nie jest proste.
   W moim wnętrzu odbywa się prawdziwa burza, jak widzę ją w objęciach innego mężczyzny. Pomogłem mu dostać się na pogrzeb jej matki, ale nie bez wyrzeczeń. Chyba nadal coś do niej czuję i nie potrafię sobie z tym poradzić.

   Podsumowując, pragnę jej szczęścia i wiele bym dał, by dzieliła je ze mną, ale jeśli tak się nie stanie to nic. Umiem ułożyć sobie życie i kto wie, może to nie ona była tą jedyną? Wiele poświęciłbym, żeby znaleźć tą drugą połówkę. Oby nie była nią Klaudyna.

Coś dla Was na małe wyjaśnienie, co dzieje się z Wronką, podczas, gdy Klaudia układa sobie życie obok niego.
Dla niektórych z Was może drastyczna perspektywa, ale chciałam to napisać.
Musiałam to zrobić, Aleksowaa <3

P. S. Jutro normalnie kolejny rozdział zawita na kartach opowiadania.

7 komentarzy:

  1. Ale cudo, jejuśku. W sumie, gdzieś tam oczekiwałam, żeby coś z Wronką było no i jest.

    Trochę Wronie współczuję, bo jakoś on mi bardziej do pasuje do głównej bohaterki, ale jeśli mają się kłócić, to wolę Zbyszka. ;))

    @pozdrawiam_

    OdpowiedzUsuń
  2. No to mnie zaskoczyłaś. Czytałam to opowiadanie i nie spodziewałam się, że napiszesz coś w perspektywie Endrju. Ale wyszło Ci bardzo ładnie. W sumie, czasem się zastanawiałam, że może on wciąż ją kocha, że coś do niej czuje i w sumie dobrze, że to napisałaś, bo wreszcie się dowiedziałam. :-)
    A tak w ogóle, weź niech ona rzuci Zbyszka i wróci do Wrony. ;___; Nie, żeby coś, ale o wiele bardziej wolę, jeśli Klaudyna jest z Kraczącym. Niech wrócą do siebie i się nie kłócą, ok? :D
    Pozdrawiam, @wiktoria002

    OdpowiedzUsuń
  3. Tęskniłam za Wronką i w końcu jest! Szkoda tylko, że w takim smutnym wydaniu. Zrobiło mi się go strasznie szkoda, bo myślę, że on nadal coś czuje do Klaudyny i musi mu być naprawdę ciężko, widząc, jak układa sobie życie z innym mężczyzną, jego kolegą. Nie jest mu też łatwo, nadal będąc jej przyjacielem i przeżywać to po części z nią.
    Jednak z drugiej strony Zbyszek strasznie mnie urzeka i cieszę się, że bohaterka jest z nim szczęśliwa i kocha go, z wzajemnością zresztą ;)
    Tak więc trudno mi się jednostronnie wypowiedzieć w tej sprawie, bo obu panów uwielbiam i jak dla mnie z obojgiem Dyna mogłaby być, jednak od Ciebie zależy, jak to dalej poprowadzisz :)
    To do jutra :* Buziaki, Judyta <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo iż rozdział jest krótki i bardzo szybko się go czyta, to ciesze się, że go napisałaś, bo jest świetny.
    Wiemy co tam u Andrzeja. Mimo iż się rozstali to on nadal coś do niej czuje. Jednak sam chyba za bardzo nie wie co.
    Jak dla mnie możesz pisać, więcej takich rozdziałów.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. I co teraz... jeszcze bardziej chcę, żeby dla Klaudyny był Andrzejko :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że we wnętrznościach Endrju siedzi ta przykra sprawa. Biedny, widać, że nadal coś do niej czuje. Ale cóż, takie życie, że nieraz dostajemy po mordzie za nasze uczucia. W tym opowiadaniu może i to nie było aż tak dosłowne, ale myślę, że Wronie jest bardzo ciężko. Szkoda mi go.
    Jednak wiem, że Zbyszek godnie go zastępuje. To dobrze.
    Czekam na rozdział, wtedy może rozpiszę się jakoś bardziej.
    :*

    www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
    www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedny Wronka :(

    OdpowiedzUsuń