Naughty Boy feat. Sam Smith - La La La
Jedliśmy śniadanie, które przygotował Zbysław, i którego, o dziwo, nie spalił. Byłam z niego dumna. Wyrabiał się.
- Przepraszam.
Tylko tyle zdołałam wydukać. Na samo wspomnienie tego koszmarnego snu robiło mi się słabo.
- Co krzyczałam? Wyłapałeś jakieś słowa? - Spytałam po chwili.
- Nie - powiedział ze smutkiem w oczach. - Poderwałaś się na łóżku, a że zasnęliśmy, trzymając się za ręce, to poczułem, jak wyrywasz dłoń z mojego uścisku i obudziłem się.
Jego wzrok był nieobecny, jakby to wszystko od nowa widział. Trochę mnie to przerażało. Był taki przymglony, jak w transie.
- Siedziałaś na łóżku, miałaś otwarte oczy i krzyczałaś. Nie były to słowa, ale po prostu krzyk. Spałaś - stwierdził. - Nie mogłem cię obudzić. Bałem się o ciebie - wyznał. - Spanikowałem i zacząłem do ciebie mówić. Po paru sekundach pomyślałem, że lunatykujesz, ale lunatycy chyba nie krzyczą przez sen, więc potrząsnąłem tobą i wręcz zacząłem się na ciebie wydzierać. Przepraszam. Obudziliśmy pewnie cały blok, a przynajmniej klatkę schodową. Było ciemno, ale domyślam się, że zamrugałaś. Twój oddech się wyrównał i przestałaś krzyczeć. Rzuciłaś się w moje ramiona. Może tego nie czułaś, ale tylko lekko cię do siebie przyciągnąłem. Nie wiem, czy pamiętasz, czy też, lecz płakałaś. Nie wiem, co ci się śniło, ale nieźle mnie wystraszyłaś. Byłaś roztrzęsiona i taka - zamyślił się na chwilę - bezbronna. Nie mam pojęcia, czy wybaczyłbym sobie, gdybyś się okaleczyła, czy darowałbym sobie samemu, czy zapomniałbym o tym. Za bardzo cię kocham - wyznał i zamrugał.
Wrócił mój Zbyszek!
Wstałam od stołu, podeszłam do niego i zajęłam miejsce na jego kolanach. Siedziałam do niego bokiem i, patrząc w jego przepiękne zielone oczy, złączyłam nasze usta w namiętnym, łapczywym pocałunku.
- Co raz bardziej mi się to podoba.
Po ty słowach odwzajemnił pocałunek.
- Zbyszek muszę iść do pracy - wymruczałam, kiedy na chwilę rozłączyliśmy nasze wargi. - Zbyszek - zaśmiałam się i, napierając rękoma na jego tors, powstrzymywałam go przed kolejnym pocałunkiem. - Zbyszek, muszę iść do pracy - powtórzyłam.
Oplótł mi ręce wokół pasa i, ni cholery!, nie chciał poluzować uścisku.
- Żartujesz sobie? - Zaśmiałam się. - Zbyszek, na prawdę, muszę już iść do pracy. Puść mnie!
Zibi jęknął i odchylił głowę, opierając ją o lodówkę, która stała za krzesłem. Rozplótł ręce i uniósł je na znak poddania.
- Dziękuję.
Wstałam i udałam się do łazienki. Umyłam zęby i zasunęłam z sypialni torbę treningową. Stanęłam w drzwiach kuchni, opierając się o ich framugę, i z uśmiechem wpatrywałam się w Bartmana. Siedział na krześle z rękoma założonymi za głowę, zamkniętymi oczami i wyszczerzonymi ząbkami. Był uroczy. Na paluszkach, po cichutku, podreptałam do niego, skradłam mu całusa i, zanim zdążył mnie złapać, uciekłam z mieszkania krzycząc:
- Wracam po treningu. Klucze masz na stole w pokoju. Kocham cię!
Wbiegłam na halę. Czułam, że jestem spóźniona. Na boisku byli tylko Zati i Szampon. Stanęłam, jak wryta, i zrzuciłam z ramienia torbę, jak to miałam w zwyczaju. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę pomarańczowego prostokąta. Stanęłam na jednej połowie z Zatorem. Przyjęłam zagrywkę, Paweł zaprezentował piękną wystawę, a ja zaatakowałam. Sprzedałam Mariowi niezłego gwoździa, mijając jego blok. Poczułam, jakbym odbierała złoto na olimpiadzie. Tyle wygrać.
- Pani technik, nieładnie tak bez rozgrzewki - Mariusz zaczynał swoje codzienne docinki.
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że te jego teksty są urocze. Szczególnie, kiedy myśli, że mnie irytują.
- Rozgrzewałeś wcześniej - udawałam zamyśloną minę - buzię?
- Czemu pytasz?
- Nie ładnie, tak bez rozgrzewki, panie atakujący.
Zati przybił mi piątkę, a ja posłałam Szamponowi buziaka, niczym Janowicz Kubotowi, potem zaś wytknęłam język.
- Gdzie reszta? - Spytałam Zatorskiego.
Wlazły nie byłby w stanie odpowiedzieć. Chichotał, jak głupi.
- Nie wiem właśnie. Falasca dzwoni do tych bałwanów, ale zero odzewu. Nikt nie wie, gdzie są, a tym bardziej, nikt nie przesuwał treningu.
- Momencik - powiedziałam, podbiegając do torby.
Otworzyłam dużą kieszeń i poczęłam przewalać stertę szpargałów, które się w niej znajdują. Znalazłam telefon po paru dobrych machnięciach ręką. Pomijając trzy nieodebrane połączenia od Zbyszka, któremu zapewne się nudziło, wszystko było, w jak najlepszym porządku.
- Zati, nie było wczoraj przypadkiem jakiejś imprezy?
- Nie. Graliśmy tylko w FIFĘ u Karcia. A co?
Wszystko jasne.
- Wszyscy?
- Nie. Nie było Szampona, Nicolasa i Facundo. Czemu pytasz?
- Gdzie Argentyńczycy?
- W szatni. Po co ci to?
- Zaraz się dowiesz - uśmiechnęłam się cwaniacko.
Wybrałam numer Zbożopodobnego.
- Halo? - Odebrał po chwili zaspany.
- Zamawiał pan budzenie na trening?
- Słucham?
- Karolku, ruszajcie tyłki, ty i ta zgraja, która u ciebie przebywa. Trening jest! - Niemal krzyknęłam do aparatu.
- O ja pierdziu! - Powiedział, zapewne spadając z łóżka, co można było potwierdzić hukiem. - Dzięki, Klaudyś. Zaraz będziemy.
Dzisiejsze zajęcia bełchatowian przebiegły bez większych niespodzianek. Całe szczęście.
Z kolei mój ukochany... No cóż, całe przedpołudnie i kawałek popołudnia przesiedział w mieszkaniu, czekając na mnie, a potem witając mnie niesamowitym pocałunkiem.
Moje wypociny przepisane i zaserwowane Wam. Moim zdaniem mogłoby być lepiej, ale cóż. Na więcej mnie nie stać. Przepraszam.
Dziś nie będę się rozpisywać, bo muszę uciekać do dwóch chłopaków, którzy trują mi grą w makao. Całe szczęście, że są starsi ode mnie i nie muszę siedzieć z jakimiś małolatami (bez urazy dla osób poniżej 15. roku życia).
Pozdrawiam, Aleksowaa <3
Nie ma "Coś dla Aśki", bo nie ma na to weny. Sorry, not sorry.
Ale super rozdział, jakiś taki, no nie wiem, cudowny? :D Serio, bardzo mi się podoba! ;))
OdpowiedzUsuń@pozdrawiam_
Zbyszek jest taki opiekuńczy i kochany, że się tutaj właśnie rozpływam <3 Wywołuje u mnie popularny tęczowy odruch wymiotny. Wyglądam mniej więcej tak: http://images.wikia.com/fanowska-my-little-pony/pl/images/a/a0/Rzygam-tecza.jpg :D Ale to jest bardzo pozytywna reakcja, żeby nie było!
OdpowiedzUsuńSkrzaty zabalowały, ciekawe jaką wersję Fify mają, że rano nie sposób się zwlec z łóżek? Ewentualnie z podłogi, czy spod stołu.. nie, nic.
Nie chcę wiedzieć, co tam się działo :D
Wybacz, za jakże chaotyczny i pozbawiony sensu komentarz, ale w tym momencie moja wena pełza gdzieś z robalami głęboko pod ziemią i nie umiem jej wyciągnąć, tak więc wszystko, co piszę, jest poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :*
Pozdrawiam i ślę maaaasę buziaków, Judyta <3
jaki uroczy Zbyszek :3 chciałabym takiego dla siebie :D Fifa u Karcia i wszystko jasne. najbardziej mnie rozwaliło określenie Zbożopodobny hahaha. smuci mnie tylko to, że już bliżej do końca :c
OdpowiedzUsuńWidać, że Zbyszek jest zakochany w Klaudynie. Jak opowiadał co działo się w nocy, to dało się odczuć, że się o nią bał. Taki chłopak jak on to skarb i myślę, że dziewczyna o tym wie.
OdpowiedzUsuńA Skrzaty zawsze muszą coś wymyślić, dobrze Klaudyś wszystko poskładała i ich obudziła.
Zbigniew się zakochał! Zbigniew się zakochał!
OdpowiedzUsuńAlarm!:D
A Skrzaty, jak to Skrzaty. Jedyny Zati zachował fason i nie zaspał. xD W przeciwności do reszty załogi. Dlaczego mnie to nie dziwi? :D
No i Zbyszek nie spalił śniadania! Hahaha, widzę, że w twojej wyobraźni tyczki to nieudolne kucharsko stworzenia. To też mnie nie dziwi. Wcale.
Widać, że się miłość rozwija. Nie powiem, pomimo osobistych depresji, Wrona bardzo ładnie pasował na miejsce obok Klaudyny. Ale Zbychu gustownie to miejsce wypełnia. Więc nie mam żadnych obiekcji. :)
Rozdział bardzo mi się podoba,nie wiem, co ty pitolisz, że mógłby być lepszy... Jest fenomenalny, jak wszystkie. xD
Dobra, starczy tego lukrowania twojego ego. :D
Nie byłoby mojego komenta bez porcji gifów, oczywiście.
...
No dobra, zdjęcia też będą. xD
http://24.media.tumblr.com/5d122a8a5608c8fe79b7bcc577f25492/tumblr_mevl4hCL2O1rv75awo1_500.jpg
takie powitanie.
http://24.media.tumblr.com/5b9806bb61b357a83a40227ccbbac752/tumblr_mk4p9lyyKY1qijcaso1_500.jpg
twój ulubiony, no nie? :D
http://24.media.tumblr.com/94c991a689133d59f500662a500d4ad3/tumblr_mpb76nRjmH1ri2p4fo1_250.gif
uśmiech Zbyszka przebił wszystko. XD
http://24.media.tumblr.com/tumblr_m6osya5IQZ1rpyavyo1_500.jpg
a więc powiadasz, że za dwa tygodnie szkoła?
i ostatnie, nie mam pojęcia czym to jest związane z siatkówką, ale wyskoczyło mi na tumblrze, po wpisaniu "skra bełchatów" XD
http://24.media.tumblr.com/63a0f448c5857ca8429d0e89519b412c/tumblr_mj3m6tBqtI1qk4m7wo1_500.gif
Mózg roz.... :)
BIG HUG, siostra. ♥
www.hope-and-faith-love-and-tears.blogspot.com
www.usmiechem-zmieniaj-swiat.blogspot.com
Witam. :-)
OdpowiedzUsuńJako, że nadrabiałam całego bloga od początku to postaram się skomentować cały blog pod jedną notką.
Hmm, zacznijmy od Wronki!
Wrona i Klaudyna to była dla mnie para idealna, byli słodcy, tylko szkoda, że się kłócili. Z perspektywy rozdziałów (wiem, dziwnie to brzmi) myślę, że mimo wszystko Klaudyna za szybko związała się z Endrju i dobrze, że się rozstali.
Zbyszek
W Twoim opowiadaniu jest taki uroczy, pomocny, opiekuńczy, no cud, miód i orzeszki! ♥ W ogóle dobrze, że opiekuje się tak Klaudyną po tym, co przeżyła.
Jan
Żeby go opisać musiałabym cały czas pisać "cenzura, cenzura, cenzura". Nienawidzę go i to cholernie. Damski bokser. Zamknąć na trzy spusty i nie wypuszczać.
W ogóle ta sytuacja z Danielem i blizną... Byłam zszokowana. Bardzo zszokowana. A, gdy zobaczyłam, że go zamordowali miałam łzy w oczach.
W dodatku ta sytuacja ze snem. Ja myślałam, że to naprawdę się dzieje! Serce biło mi jak oszalałe, a tu nagle... bum!, to był sen.
A Miguel chyba nic nie zrobi siatkarzom, za że pograli w sobie fifę, nie? :D
A! Prawie bym zapomniała. W poprzednim rozdziale Joan napisała, że jeszcze osiem rozdziałów, czyli teraz siedem... JA TU NADRABIAM, A TU JUŻ NIEDŁUGO KONIEC!
Kurde, zawsze tak trafiam, że jak fajne blogi, to niedługo koniec. #mojeszczęście. :D
No nic, to już koniec, ja się rozpisałam. :-)
Pozdrawiam, @wiktoria002